malarstwo i Ty - sztuka z bliska

Napisz/Zadzwoń

Decyzje co do dzieci

Decyzje co do dzieci proste zdarzają się tylko w młodości. Młoda kobieta zazwyczaj jest tego pewna: „Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości: chcę szczęśliwie wyjść za mąż, a następnie wychować dwoje, a jeśli się uda, to i troje dzieci”. Potem, z biegiem życia i życiowych doświadczeń sprawa się zazwyczaj komplikuje. Jedno udało się począć dopiero po dziesięciu latach trudnych badań i ogromnych starań. Drugie czy w ogóle się zdarzy, że zaistnieje, nie wiadomo, ale przecież trzeba przynajmniej próbować, żeby to jedno nie było potem samo. Na trzecie może już naprawdę nie wystarczyć sił. To jeden przykład. Inny byłby taki: Niektórzy na początku bardzo szczęśliwi małżonkowie dowiadują się nagle, że nie poczną swojego maleństwa wcale, bo naprawdę się nie da. „To może adopcja?” Tak, chyba tylko to, ale jeszcze nie w tym roku (trzeba umiejętnie przeboleć tę stratę, żeby za jakiś czas przyjąć dzieci osierocone i stać się dla nich zastępczym, ale przecież wspaniałym i ojcem, i matką). Trzeci przypadek: Niektórzy bezpłodni idą na duchową katorgę, rozwodzą się i postanawiają już zawsze żyć sami, żeby chociaż to drugie założyło za jakiś czas jednak szczęśliwą rodzinę. Hm... Ale przecież nie zawsze bezpłodność oznacza totalną życiową katastrofę, którą trzeba jakoś przeżyć, żeby potem w ogóle dało się jakoś w miarę szczęśliwie dalej żyć. Tak, dlatego, że na własną płodność można też spojrzeć od strony duchowej, czyli mniej więcej w taki sposób: „Czy na pewno dobrze rozpoznałam wolę Bożą co do mojej życiowej drogi? A może się upieram i na siłę chcę być tym, kim może jednak być nie powinnam, gdyż Pan Bóg naprawdę ma dla mnie inne plany?” Warto sobie w chwili życiowego przełomu zadać takie pytania, bo może rzeczywiście chodzić o inną życiową drogę, niż na początku się wydawało. Powołanie do życia konsekrowanego nie jest brakiem pragnienia posiadania dzieci, ale koniecznością zmierzenia się z prawdą na ten temat i inną możliwością ukierunkowania tych najważniejszych życiowych pragnień. O życiu konsekrowanym można coś poczytać na stronie także content marketingowej, w całości poświęconej właśnie takiej możliwości. Laetarianie, bo ich jest ta strona, o której teraz wspominam, to dzieci duchowe, wymyślone i... wymodlone. Taka duchowa proteza, jeśli ktoś woli (lub – mówiąc inaczej – modlitwa za jakieś bardzo konkretne dusze czyśćcowe, która o tyle jest niebezpieczna, o ile może za jakiś czas rzeczywiście zaowocować takim zgromadzeniem). Jak widać, decyzje co do dzieci, mogą być więc przeróżne, ale łatwe one są tylko jak się ma dwadzieścia lat.

Teresa Corazón

13 września 2021 r.

powrót