malarstwo i Ty - sztuka z bliska

Napisz/Zadzwoń

Nowości

O samotności

Samotność przejmująca do szpiku kości

To samotność, której się już nie czuje. Jeśli się jest samotnym i czuje się swoją własną samotność (doświadcza się z powodu samotności ogromnego cierpienia), jest ciut lepiej, gdyż (jeszcze lub już) nie ma duchowej martwicy. Istnieją różne samotności: takie, które są dla kogoś, ale częściej takie, których się nie da uniknąć, następnie takie, które wynikają z różnicy zdań na jakiś temat oraz takie zwykłe, jak np. samotność z powodu diety innej, niż wszyscy wjakiś poważnych chorobach lub ograniczeniach, albo samotność, która się wytworzyła z jakiś mniej istotnych przekonań, które się bardzo różnią od tego co rzekomo wszyscy myślą. Odczucia samotności też bywają różne: takie, które można wytrzymać i takie, które są nie do wytrzymania. Z samotności należy wychodzić, wydostawać się, można się z niej wydobywać. Problemem ogromnym jest doświadczanie samotności w sytuacji, gdy dookoła jest pełno ludzi. Samotność trzeba przezwyciężać, gdyż jest jak prąd powolnej rzeki, który niesie jednak w przeciwnym kierunku, niż płyniemy, jeśli na pewno płyniemy w dobrą stronę: musisz więc płynąć, jeśli nie chcesz, żeby cię ten podstępny odwrotny prąd oddalał od celu.

Samotność przejmująca do szpiku kości bierze się z bardzo ciężkich przewinień własnych i/lub cudzych. Jeśli tak, oznacza to, że można ją pokonywać przez wzajemne (lub chociaż jednostronne) przeprosiny, przebaczenie, a czasem pojednanie. Ale w jaki sposób można kogoś przeprosić lub komuś przebaczyć dla pokonania samotności? W taki sposób, że można uznać własną słabość, czyli tę rzeczywistość osobistego pragnienia przezwyciężenia (pokonania, porzucenia nawet) upiornej samotności. Jeśli się czegoś nie czuje, brakuje danej afektywnej. Wtedy trzeba/można sobie radzić z tym problemem samym intelektem.

powrót na stronę startową